Dziś, pomimo, że współczesne czasy to zaawansowana technologia i nauka, odnoszę wrażenie, że przesądy zawsze będą funkcjonować w kulturach na całym świecie. Istnieją zabobony uniwersalne i takie, które występują w danej kulturze lub kraju. Ciekawi mnie, które z nich funkcjonują wśród Francuzów.
Okazuje się, że wiara w pechowość liczby 13 jest uniwersalna, ale niekoniecznie dotyczy to piątku 13-go. Chyba więcej Francuzów wierzy w to, że 13 osób siedzących przy jednym stole to nieszczęście. Zły znak to też czarny kot na drodze, rozsypana sól, czy kapelusz na łóżku.
Według francuskich wierzeń, nie powinniśmy przyjmować noży w prezencie, bo to oznacza koniec przyjaźni. Warto też pamiętać, aby nie przechodzić pod drabiną.
Jak widać niektóre z przesądów są znane też w innych krajach. Pytanie, co zrobić jak już niestety spotykaliśmy tego czarnego kota. Co we Francji przyniesie szczęście? Podobnie jak w Polsce, nie zaszkodzi potłuc trochę szkła (nie tłuczcie tylko luster, bo to 7 lat nieszczęścia). Czterolistna koniczyna jest oczywiście niezbędna.
Wśród osób wykonujących określone zawody też panują przesądy. Zaskoczyło mnie, że francuscy nauczyciele, życząc uczniom szczęścia przed egzaminem, przeklinają – a dokładnie mówią do nich merde, czyli gówno. Dlaczego? W XIX wieku artyści w teatrze wierzyli, że im więcej końskiego łajna będzie przed budynkiem teatru, tym większy sukces odniesie wystawiana sztuka. Skoro mowa o sztuce, to aktorzy nie powinni w teatrze wymawiać słów corde „sznur” i lapin „królik”. Rolnicy też mają swoje przesądy. Podobno sekretem udanego połowu ślimaków jest kurtka założona na lewą stronę.
Czy Francuzi wierzą w przesądy? Hmm..... Trudno powiedzieć. Wszystko zależy od osoby i sytuacji. W przesądach nie ma nic złego. Nie można po prostu dać się zwariować :).
KF